środa, 29 lutego 2012

"Klub niewiernych żon" Carrie Karasyov

Tytuł: "Klub niewiernych żon"

Tytuł oryginału: The Infidelity Pact

Autor: Carrie Karasyov

Wydawnictwo: Remi

Liczba stron: 349













Gdybym sama wybrała się do księgarni, dobrze wiem, że na pewno nawet bym nie spojrzała na tę książkę. Wybrałabym jakiś thriller czy kryminał. „Klub niewiernych żon” dostałam na Walentynki od męża i muszę się przyznać, że bardzo się cieszę, że właśnie tę książkę dla mnie wybrał.

Książka opowiada o perypetiach czterech przyjaciółek z wyższych sfer zamieszkujących Los Angeles. Kobiety na jednym ze swoich spotkań dochodzą do wniosku, że ich życie jest monotonne: tylko odwożenie dzieci do szkoły, na zajęcia, dbanie o dom, joga i przyjęcia. Jedna z nich proponuje aby przez rok zdradzały swoich mężów. Wszystkie przekonane, że to pomoże im odnaleźć siebie, poczuć się młodym i atrakcyjnym oraz szczęśliwym zawierają pakt, który nazywają Klubem Niewiernych Żon. Przyjaciółki od razu zabierają się do „dzieła” i umawiają się, że tą tajemnicą będą się dzielić tylko i wyłącznie między sobą. Czy zdrada może mieć dobre skutki? Czy na prawdę można ukryć zdradę przed światem i przed mężem? Kobiety wkrótce się przekonują, że nie zawsze jest tak jak sobie to wyobrażamy. Nie ma żadnego księcia na białym koni oraz nie ma "i żyli długo i szczęśliwie".

W trakcie czytania książki poznajemy coraz bardziej jej bohaterki, ich sposób myślenia i patrzenia na świat. Z kolejnymi stronami książka coraz bardziej wciąga, zresztą już na samym początku pojawia się tajemnicza śmierć sąsiada przyjaciółek – Ansona. Książka pomimo, że jest lekką i przyjemną lekturą zachęca też do zastanowienia się czy naprawdę warto zaprzepaścić wszystko co się do tej pory osiągnęło dla chwili szaleństwa, również pokazuje, że czasem nie doceniamy tego co posiadamy i aby odmienić własny los nie można tylko wymagać aby inni się zmienili lecz trzeba również dać cos od siebie. Wtedy naprawdę można poczuć się szczęśliwym.

Najbardziej jednak w całej książce podoba mi się zaskakujące zakończenie. Tak więc polecam tę książkę, czyta się szybko i bardzo przyjemnie. W sam raz na wieczór po ciężkim dniu pracy :o)

poniedziałek, 27 lutego 2012

"Pałac Północy" Carlos Ruiz Zafon

Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł oryginalny: El Palacio de la Medianoche
Wydawnictwo: Muza
Rok pierwszego wydania: 1994
Rok pierwszego wydania polskiego: 2011
Liczba stron: 288

Tył książki:

"Kalkuta, 1932. Ben, wychowanek sierocińca St. Patrick, skończył już 16 lat - podobnie jak jego przyjaciele, będzie musiał opuścić dom dziecka i się usamodzielnić. W dniu pożegnalnej imprezy poznaje swoją rówieśniczkę Sheere i zabiera ją do Pałacu Północy na spotkanie tajnego stowarzyszenia, które założył wraz z przyjaciółmi. Gdy dziewczyna opowiada im tragiczną historię swojej rodziny, członkowie stowarzyszenia postanawiają jej pomóc w odnalezieniu legendarnego domu, który pojawia się w opowieści. Nie wiedzą, że właśnie natrafili na trop jednej z najpotworniejszych tajemnic Kalkuty. Płonący pociąg, dworzec widmo, ognista zjawa - to tylko niektóre elementy makabrycznej łamigłówki, którą przyjdzie im rozwiązać… Misja, która miała być niecodzienną przygodą, niebawem okazuje się śmiertelnie niebezpiecznym wyzwaniem. "

„Pałac Północy”, powieść Carlosa Ruiz Zafon’opowiada historię wychowanka sierocińca znajdującego się w Kalkucie- Bena’a oraz grupki jego przyjaciół, którzy zakładają tajne stowarzyszenie Chowbar Society. Grupa przyjaciół spotyka się w opuszczonym budynku, który nazywają Pałacem Północy. Stowarzyszenie i rozpadający się budynek pomogły im przetrwać dzieciństwo bez rodziców. Niestety gdy wychowankowie sierocińca kończą 16 lat, opuszczają sierociniec i zaczynają „dorosłe” życie. Po skończeniu 16 lat przyjaciele po raz ostatni zamierzają spotkać się w Pałacu Północy. W drodze na to spotkanie, Ben poznaje tajemniczą Sheere i postanawia zaprosić ją na spotkanie stowarzyszenia, Warunkiem przystąpienia do Chowbar Society jest opowiedzenie historii. Sheere opowiada smutną historię o swojej rodzinie, o tym, że przez całe życie podróżuje i nigdzie na dłużej nie zagrzewa miejsca. Opowiada im również o tym, że gdzieś w Kalkucie jest dom, który wybudował jej ojciec. Stowarzyszenie przyjmuje dziewczynę do swojej grupy i postanawia pomóc Sheere odnaleźć dom. I tu zaczyna się cała akcja, oczywiście z pociągiem z okładki książki w tle. Wokół Ben’a zaczynają dziać się dziwne rzeczy i pojawia się tajemnicza postać, która za wszelką cenę chce dorwać Ben’a i Sheere.

Pomimo, że akcja książki rozpoczyna się praktycznie już na pierwszych stronach, jakoś nie czytało mi się tej książki tak dobrze jak „Księcia Mgły” Zafon’a. Ogólnie chyba nie podobała mi się cała idea historii, która przydarzyła się Sheere i Chowbar Society, ale dobrnęłam do końca i znalazłam w tej książce to co znajdowałam w pozostałych powieściach Zafon’a - niesamowitą historię, tajemniczość i wspaniałe opisy miejsca, w którym cała akcja się rozgrywa. Powieść jest głownie kierowana do młodzieży, ale myślę, że może tez być dobrą lekturą również dla dorosłych szczególnie tych, którzy lubią twórczość Zafon’a. Pomimo, że idea powieści średnio mi się podobała, to nie uważam czasu spędzonego nad tą książką za stracony, tak więc polecam tę pozycję.